Odkąd byłam mała, uwielbiałam aromat południowej Europy, którym karmił się zmysł węchu, zaraz po opuszczeniu samolotu. Pamiętam jak kilkanaście lat temu, po wylądowaniu w Grecji powiedziałam: Mamo, tutaj pachnie rosołem! Takie miałam wówczas odczucie. Oczywiście nie był to żaden rosół, tylko zapach jakiejś rośliny i kwiatów w bujnej mieszance z parnym powietrzem, który unosił się w koło ;) Tak też bywało i później - w Hiszpanii, Bułgarii, Turcji czy na Malcie. I tak też było dzisiaj - w Trapani. Po prawie 3-godzinnym locie przywitał nas znajomy aromat domniemanego rosołu (Maciek twierdzi, że to nie rosół ale ja tam swoje wiem;)), sycylijskie brzmienie głośnych powitań na lotnisku oraz ciepła - na krótki rękaw, ciemna noc. Tak jak się spodziewałam, zaczęło się od jedzenia. Padło na focaccię z szynką cotto, pomidorem i serkiem typu filadelfia. A potem następną z panchettą (coś a la nasz boczek) i serem scamorza. Cała ta uczta w oczekiwaniu na busa. Niebo w gębie, jak pewnie wszystkie spotykane tu włosko-sycylijskie pyszności (o tutejszej kuchni będzie jednak później, w odrębnie smakowitym poście:)).
Z Trapani do stolicy jechaliśmy ponad 1,5 godziny. Tym, co najbardziej rzucało się w oczy (a że w nocy niewiele się rzuca) były wyłaniające się z ciemnej otchłani góry. I to nie jakieś tam pagórki, tylko prawdziwe, majestatyczne szczyty!
Tymczasem, włócząc się z bagażami po nieco szemranych zakątkach Palermo, z ulgą dotarliśmy do hostelu na nocleg. Jak nam powiedział sympatyczny pan recepcjonista, cały hostel mamy dla siebie bo jesteśmy całkiem sami - "tu macie kawę, te ręczniki są dla was, tam jest prysznic," i poszedł w cholerę... Prawdopodobnie na sobotnią fiestę, gdyż takich jak on spotkaliśmy po drodze całe tłumy:) Za oknami miasto szaleje! I tutaj właśnie, w stolicy zabawimy do jutra. W pełni uradowani pozdrawiamy i ściskamy Wszystkich z Sycylii! Czas na zasłużony odpoczynek. Buona Notte!
Lecimy lecimy... Witaj Sycylio!
Zachód słońca ponad chmurami
Uff, ciesze się,że dotarliście bez przeszkód :) Uliczka jest czarowna,aż czuje się zapach rosołu :)) Powodzenia w dalszej podróży do celu!
OdpowiedzUsuńNie moge sie doczekac zdjec :) szczegolnie tych pysznych rzeczy, ktorych bedziecie tam kosztowac ;) zazdroszcze Wam tego ciepla, w Polsce 12 stopni i deszcz :P buziaki dla Was! czekam na nowe posty ;)
OdpowiedzUsuńJeju, jak tak piszesz, opisujesz dokladnie poczatki przyjazdu na Sycylie, od razu wracaja moje wspomnienia z wykazdu w czerwcu...bylo wysmienice! Te wysokie gory sa swietne, najlepiej.zestawic to z obok znajdujacym sie morzem ;)) Juz Wam zazdroszcze wloskiego gelato... yummy! Perfecto !! Najlepsze lody jakiekolwiek jadlam, sprobujcie koniecznie (choc pewnie wszystkiego sprobujecie :) ) Gelato con brioche - ahhhhh!! Pyszne!! Ale wam zazdroszcze jaaaaa, chyba musze tam znowu jechac!!! :)
OdpowiedzUsuńtutaj Roksana :)
OdpowiedzUsuńI wish you to enjoy your life in Sicily, with too much love next to you!!!!! eating delicious Italian delicacies too !!!!!
OdpowiedzUsuńI am sure that one day we will meet each other again, In Greece? in Italy? in Poland? in Madagascar? Who knows? Pozdrawiam
Dzięki wszystkim za miłe słowa!!! :) Pyszności jest tu faktycznie wiele, dlatego trzeba się pilnować, by nie stracić panowania nad swoją wagą ;P Póki co szukamy mieszkania, to jest teraz priorytetem :) Roksi bilety są niedrogie, więc wiesz :) Marzenia są wyciągnięcie ręki! :) Buziaki dla wszystkich!!! Stavros we will meet one day, I'm sure, and it doesn't matter where, it can be Madagascar, why not!? :D
OdpowiedzUsuń