Wyspy Liparyjskie

Spontaniczne decyzje są zawsze najlepsze! To oczywiste! Właśnie dlatego, zmęczeni (po węgierskim wieczorku u Anny) lecz podekscytowani, wstaliśmy wczoraj skoro świt i ruszyliśmy na stację. Nasz pociąg odjeżdżał o 7:10, innego nie mieliśmy, bo w niedzielę zawsze redukują połączenia. Dotarliśmy do Milazzo i udaliśmy się spokojnym spacerkiem do portu. To stamtąd, za następne 3 godziny odpływał nasz prom. Byliśmy strasznie niewyspani, więc rozłożyliśmy się na pobliskiej plaży i zasnęliśmy-oczywiście budziki zostały nastawione, żeby nie przegapić rejsu! Obudziliśmy się, zrobiliśmy małą wyprawę do sklepu po prowiant, w barze nieopodal wypiliśmy po kawce i wsiedliśmy na nasz statek! Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłam tak szczęśliwa! Pogoda słoneczna,  temperatura wręcz gorąca - jak na ostatnie dni października, (tylko w czasie rejsu wiało), morze spokojne, a przed nami na horyzoncie, po kolei, wyłaniały się cudne Wyspy Liparyjskie! Cuda!
 Stromboli
Nazwa - Wyspy Liparyjskie pochodzi z greckiego słowa liparos  (żyzny), zaś Wyspy Eolskie – od władcy wiatrów, Eola, który w mitologii greckiej miał tam swą siedzibę. Archipelag  ten składa się z siedmiu głównych i dziesięciu mniejszych wysp, znajdujących się na Morzu Tyrreńskim. Wiedziałam już wcześniej, że w 2000r wpisano je na listę światowego dziedzictwa UNESCO, co od razu sugerowało o ich wyjątkowości. Nie przypuszczałam jednak, iż ich widok wprost  zwali mnie z nóg!
 główne dane i lokalizacja archipelagu
Źródło. Wikipedia
Decydując się na tę wyprawę, musieliśmy wytypować, które z wysp najbardziej chcemy zobaczyć. Koszty rejsów łączonych są dosyć wysokie, nie ma co się oszukiwać, nie mogliśmy pozwolić sobie na odwiedzenie wszystkich. (Choć po wczorajszym dniu, marzy mi się to bardzo!) Ja osobiście, najbardziej pragnęłam doświadczyć wizyty na Wulkanie Stromboli. Ponadto, oboje z Maciejem byliśmy zgodni, że warto byłoby wybrać taki rejs, który pozwoliłby nam przyjrzeć się aktywności wulkanów po zmroku. Dlatego, w ostatecznym rozrachunku padło na Panareę i Stromboli. Po mimo ceny, która odrobinę przerażała, pomyśleliśmy:  raz się żyje, teraz albo nigdy! Jedźmy, bo potem będzie za późno! Muszę przyznać, że była to do tej pory (w czasie Erasmusa) nasza najlepsza, najbardziej niesamowita wyprawa, (a pieniądze najlepiej wydane)!  Nawet śniła mi się dzisiaj w nocy ;) Nasi węgierscy kompani od wojażów znów nas nie zawiedli. Klamka zapadła! W drogę!

 Trasa naszego rejsu: Milazzo - Panarea - Stromboli - Milazzo - do pierwszej z wysp płynęliśmy około 1,5h, mijając po drodze Vulcano, Lipari oraz Salinę
 wsiadamy na łajbę
 i opuszczamy port w Milazzo
 przed nami pierwszy cel podróży - Panarea
 Barwne skały wulkaniczne - głównie bazalty i porfiry. Panarea wyróżnia się bursztynowymi.
 cały stożek wulkaniczny Panarei wyłania się z głębokości nawet do 1200m
 I w końcu dopływamy!

Panarea, najmniejsza choć jednocześnie najstarsza z siedmiu głównych wysp,  uwiodła mnie o dziwo swoją… greckością! Biało-niebieskie domki cichutkiej wioseczki, otoczone bujną roślinnością śródziemnomorską…Wyspa bezpieczna (wulkan ten już wygasł), powstała około 600 tysięcy lat temu. Otoczona małymi wysepkami o ciekawych nazwach (np. Biała Ość, Czarna Ość). Wyczytałam, iż razem tworzą one unikalny basen magmatyczny, który w 1997 r został objęty ochroną, a na jego obszarze utworzono Rezerwat Naturalny Wyspy Panarea i Pobliskich Raf. Nie przesadzę pisząc, że Panarea jest tak czarująca, sielankowa i malownicza, iż czuliśmy się jak w raju...
 Czas na wulkaniczną eksplorację:)
Wyspę zamieszkuje ok 300 osób
 Kafelkowa mozaika
 Na każdym kroku czułam się tam jak w ukochanej Grecji!
 Ape - takimi pojazdami poruszają się obywatele Wysp Liparyjskich.
Czasem są to też skutery. Warto dodać, iż tylko Salina, Lipari i Vulcano mają normalne drogi.
 Na Panareii były to raczej wąziutkie dróżki :)
 Śródziemnomorskie klimaty
Konfesjonał  w małym kościółku
A takie ogrody mają tam niemal wszyscy...zazdroszczę!
 Czy to Grecja, czy ja tylko śnię? ;)
 Nie, to beztroskie Wyspy Liparyjskie!
 Ogród jak marzenie!
 Dróżka wiodąca przez wyspę
 Widoki nas oszołomiły!
 Jak to mówią: Polak, Węgier - dwa bratanki! Anna i Gregory to idealni kompani!;)
 Warto dodać, iż głównymi zajęciami mieszkańców archipelagu są rybołówstwo, pasterstwo oraz uprawy cytrusów, oliwek i winorośli
I to ma być jesień? ;)
 Kolorystyka i zapachy wysp kuszą i uwodzą...
 Zakątek z zielonym dzbanem
 droga na plażę
 łodzie nad brzegiem morza
 leniwe popołudnie
 Grzechem byłoby się nie wykąpać w takiej scenerii! Szczególnie, że woda była naprawdę ciepła :)
 pomału zmierzamy w stronę porciku
 Tym razem inną drogą, by nacieszyć oczy tą mieściną jak z bajki
 Płyniemy na Stromboli
Podziwiamy małe wysepki wulkaniczne z ciemnych bazaltowych skał
 Oto i jest! Ten, o którym marzyłam tyle lat! (od którejś z lekcji geografii w gimnazjum;))
 Stromboli - najbardziej intrygująca z wysp! Miasteczko Ginostra dostępne jest jedynie od morza.
Jest ona jednym wielkim, nieprzerwanie aktywnym wulkanem. Jego stożek ma 924 m n.p.m. Natomiast jego podwodna część sięga nawet do 2300 m p.p.m.!
Charakteryzują go spektakularne eksplozje, które mieliśmy okazję podziwiać po zmroku :) Ale o tym później! Na tym zdjęciu widać tak zwany stok Sciara del Fuoco, którym w okresie wzmocnionej aktywności spływają rzeki lawy. Jeśli komuś uda się dojrzeć - ze stożka unosi się strużka dymu!
W pobliżu znajduje się również skała Strombolicchio, a na jej szczycie biała latarnia morska :) Jest ona unikatowym przykładem pierwszych wybuchów, które miały tu miejsce około 160-300 tysięcy lat temu.
Stromboli, zgodnie z moimi przypuszczeniami, okazał się miejscem jeszcze bardziej niesamowitym niż Panarea.
 Panorama
Już sama plaża, czarna i wulkaniczna zrobiła na mnie piorunujące wrażenie!
Wyspa wydawała się dzika dzięki niezwykle bujnej zieleni. Jak wiadomo, gleby wulkaniczne odznaczają się wysoką żyznością. Czułam się jak w jakimś tajemniczym, tropikalnym miejscu.
Nigdy wcześniej nie byłam na takiej magicznej plaży!
Parking lokalnych pojazdów :)
Roślinność
Miasteczko Ficogrande
Zapada zmierzch
 Panorama (fot. Maciej)
Spacerując po wulkanie...
kościółek
Zgrana ekipa u stóp Stromboli (best travel team on Stromboli Island:))
Prawie wszystkie domy zdobią tam ciekawe kafelki :)
Rezerwat Naturalny Wyspy Stromboli i Strombolicchio utworzono w 1997 r - i całe szczęście, że miejsce to objęte jest ochroną!
Makaron po Liparyjsku, którym poczęstowano nas na promie po zachodzie słońca. (sos pomidorowy, tuńczyk, kapary, oliwki) A do tego białe winko:) Skromnie ale smacznie!
Widać dym nad stożkiem wulkanu - zaraz zacznie się przedstawienie!
Zdjęcia te może nie są najlepszej jakości, ale są moje! :) Oczywiście nie oddają tego, co udało nam się ujrzeć na własne oczy. Przeżycia podobne do tych, które towarzyszą podziwianiu zorzy polarnej. Czyste piękno natury... i jednocześnie jej siła, mogąca w każdej chwili nas unicestwić.
Jak podaje mój przewodnik (Bezdroża): "Eksplozje, nazywane stromboliańskimi, występują co 10-20 minut (w naszym przypadku ok 5-10 minut) i należą do przeciętnej aktywności tego wulkanu"
"Okresowo i bez ostrzeżeń wulkan wzmacnia energię wybuchu i staje się bardziej niebezpieczny" Na szczęście nic nam się takiego nie stało i po tym niewiarygodnym widowisku statek wypłynął w powrotną drogę do Milazzo :)
Dworzec - w oczekiwaniu na pociąg do Mesyny ;)

Nie mam już więcej słów. Wyspy Liparyjskie (Eolskie) są cudem natury, do którego pragnę wrócić jak najszybciej się da! Może, któregoś dnia, wybierzemy się jeszcze na Wyspę Vulcano? Maciek podziela moje zdanie (chyba też się zakochał ;)). Ja polecam Wszystkim!:)

Komentarze

  1. Rany jakie cudo! Cudne niebo, krajobrazy, woda, architektura, wszystko! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazdroszczę tej zgranej ekipie spod Stromboli..!Rajskie wyspy,rajskie widoki,potęga przyrody i jeszcze ta kąpiel w lazurowym morzu..Na prawdę nie są to majaki śpiącego szaleńca?:)) Daria,zatkało mnie,zdjęcia są cudowne,wyobrażam sobie jak to wyglądało w rzeczywistości. Nie zaskocze Cię,gdy powiem,że motywy greckie mnie uwiodły,zainspirowały i pocieszyły w ten zimny,wietrzny,jesinny wieczór :)

    OdpowiedzUsuń
  3. My favourite well prepared girl! Even you can give me more and more information after this trip about this unbelievable awesome islands! I wish you can reach at least two more islands or Gergely can buy some of them :)
    Next trip very soon!

    OdpowiedzUsuń
  4. No to teraz czas na Korsykę i Sardynię!
    RR

    OdpowiedzUsuń
  5. My dear Daria, you did again a very nice job!!Very nice description, fantastic photos and the place where he had the chance to go, amazing! Yes this place reminds me Greece and the beaches remind me Santorin. So nice job! Watching them I felt that I am there too. I wish you, lucky woman, to have very nice time always in Sicily. Say hello to Maciek.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Spodobał Ci się ten post? Bardzo ucieszy mnie Twój komentarz :)

Daria Staśkiewicz