Święta polsko - sycylijskie


Święta. W tym roku minęły jeszcze szybciej niż zwykle. Może dlatego, że były inne niż dotychczas. Wyjątkowe! Jeszcze przed naszym wyjazdem na Sycylię, zadecydowaliśmy, że w tym roku spędzimy je wspólnie na południu. W tym samym rodzinnym gronie tyle, że w innym otoczeniu. Palmy. Roślinność śródziemnomorska. 15 stopni na zewnątrz. I Święta. To wszystko nie do końca do siebie pasuje. Ale nam nie przeszkadzało. Zresztą, jak na polskie tradycje przystało, nie obyło się bez żywej choinki, kolęd i 12 potraw na stole. Nie zapomnieliśmy nawet o jednym dodatkowym nakryciu dla niespodziewanego gościa. Był opłatek i życzenia, barszcz z tortellini, ryba po grecku, kapusta z grochem, kapusta z grzybami i piernik. Upiekliśmy rybę miecznik (karpia tutaj nikt nie celebruje) w warzywach, był przepyszny! 
Na dworze ciemno zrobiło się ok 18 i dopiero wtedy pokazały się na niebie pierwsze gwiazdy. Na szczęście, jak się okazało, Gwiazdor odnalazł nas wszystkich nawet tutaj na Sycylii –ufff ;) A może w tym roku zlecił fuchę swojemu włoskiemu bratu Babo Natale? Tego nigdy się nie dowiemy! Ale miło, że nas nie pominął na swej liście. Po kolacji wigilijnej nadeszła chwila relaksu od obżarstwa w towarzystwie Kevina - a co tam ;) Na podsumowanie tego wyjątkowego dnia, udaliśmy się na Piazza Duomo do mesyńskiej katedry na włoską pasterkę, byliśmy ciekawi jak to tutaj wygląda. Chcieliśmy też przypatrzeć się Sycylijczykom i ich nastawieniu do Świąt:) Śpiewanie psalmów, chór, organy… Bardzo mi się podobała ta pierwsza część. Rzeczywista msza zaczęła się dopiero godzinę później. W międzyczasie przyniesiono i poświęcono dzieciątko (laleczkę), następnie zaś ułożono je w żłóbku wśród innych figur z szopki. Reszta dni z moją Rodzinką upłynęła nam na jeżdżeniu po wyspie :)

tegoroczny stół wigilijny
mój filmik z pasterki
Włoskie zwyczaje
Patrząc na mieszkańców Mesyny, bez trudu można zauważyć, iż ich podejście do bożonarodzeniowych  zwyczajów sporo  różni się od naszego. Jak w wielu innych kwestiach, Sycylijczycy i Włosi manifestują wszechobecny luz. Już sam fakt, że chyba nawet nie zauważyli przed-wigilijnego trzęsienia ziemi, którym ja zamartwiałam się przez co najmniej trzy dni. W każdym razie, naród ten nie przykłada tak wielkiej wagi jak my, choćby do kolacji wigilijnej. Wieczorem 24 grudnia Włosi najczęściej siedzą w knajpach z rodziną lub przyjaciółmi, piją drinki i zajadają się przekąskami. Wszędzie słychać śmiech  i wrzawę. Lokale są przepełnione. W niektórych domach, przed wyjściem na miasto, najpierw jada się kolację, lecz na stole brakuje tradycyjnych dań. Włosi ozdabiają choinki, choć wśród  ich świątecznych zwyczajów, dużo większą rolę odgrywają szopki (presepe). Niemal każda rodzina buduje swoją własną domową szopkę. Jedni mniejszą, inni większą, jeszcze inni ruchomą. Figurki i części można kupić w wielu specjalistycznych sklepach. Po kolacji w domu lub po tzw. aperitivie w lokalu, większość osób wybiera się na pasterkę. Niektórzy nie tyle po to, by śpiewać czy się modlić, ale najzwyczajniej po to, by spotkać się z przyjaciółmi i trochę poplotkować :) Sklepy i lokale czynne są normalnie.

Najważniejszym dniem Świąt jest tu zdecydowanie 25 grudnia. To właśnie wtedy, niemal całe popołudnie i wieczór, celebruje się świąteczny obiad w dużym rodzinnym gronie. Potrawy są przeróżne, wiele zależy od regionu (mięsa, warzywa, tortellini, lasagna, zupy, sery, trufle, babki panettone i odpowiednik naszego piernik, czyli pan speziale - ciasto z miodem i bakaliami ). Do dzieci przychodzi wówczas Mikołaj, zwany tutaj Babo Natale – grzecznym milusińskim wręcza prezenty, ci  niegrzeczni dostają zaś ciemne grudki węgla z cukru (jak dla mnie przypominają one bardzo zastygłą lawę wulkaniczną).  Sklepy zamknięte są cały dzień. My zaś tego dnia, po świątecznym śniadaniu, wybraliśmy się na całodniową wycieczkę :)

 szopka w katedrze w Mesynie

W Santo Stefano, czyli drugiego dnia Świąt, Włosi robią to samo co Polacy – spotykają się z krewnymi i przyjaciółmi, siedzą przy stole, gawędzą i zajadają się smakowitościami :) Warto dodać, iż maluchy nie obchodzą 6 grudnia Mikołajek. Dopiero miesiąc później, czyli 6 stycznia, odwiedza ich z prezentami Befana – czarownica na miotle. 8 grudnia z kolei jest dla Włochów dniem wolnym od pracy. Obchodzą wówczas Święto Niepokalanego Poczęcia. Na ulicach spotkać można procesje, przemierzające przez miasto z figurą Świętej Madonny. Natknęliśmy się na takie obchody w Caltagirone, a wieczorem tego samego dnia (po powrocie do Mesyny) na świąteczny pochód ze statuą Matki Boskiej na Piazza Duomo. To od 8 grudnia zaczynają się we Włoszech huczne przygotowania do Bożego Narodzenia.  Buon Capodanno!:)

Komentarze