Dwa dni w Palermo


Był grudzień, niedługo przed świętami. Moja Rodzinka ponownie przylatywała na Sycylię, tym razem jednak lądowali w Palermo. Tam mieliśmy się spotkać, spędzić noc w hostelu i wspólnie zwiedzić stolicę wyspy. Wstaliśmy z Maćkiem nad ranem, zapakowaliśmy kanapki, zabraliśmy tabliczkę "Palermo" i ruszyliśmy łapać stopa :) Znów szczęście nam dopisało! Po około 10 minutach zatrzymała się przemiła, elegancka Sycylijka (pierwszy raz zabrała nas kobieta!) w średnim wieku i zaproponowała nam podwózkę do oddalonego o około 90 kilometrów Rocca di Capri Leone, gdzie jechała w interesach - zawsze to coś, przynajmniej posuwaliśmy się naprzód! Po drodze opowiadała nam o sobie, swojej rodzinie i pracy - jak się okazało, pracowała jako komornik;) Nie pomyślelibyśmy, gdyż była bardzo sympatyczna i cały czas się uśmiechała :) Kiedy zatrzymaliśmy się na stacji, zaprosiła nas nawet na kawę :) Chyba Maciek bardzo jej przypadł do gustu, bo cały czas nazywała go "bello" i non stop wychwalała ;) No cóż, dobrze, że mężatka;)  Z następnym stopem mieliśmy znacznie więcej problemów, miasteczko, w którym zostawiła nas nasza Sycylijka przy wjeździe do autostrady, okazało się spokojne. Mało samochodów kierowało się na autostradę. Spędziliśmy tam w oczekiwaniu około 40 minut. Zjedliśmy nasz lunch i staraliśmy się zachować cierpliwość... Warto było, gdyż zatrzymał się pan i zabrał nas wprost do Palermo :) Okazało się, że jest policjantem, on również opowiadał nam rozmaite sycylijskie ciekawostki :) W sumie w 4 godziny dotarliśmy do celu, pociąg jedzie 3.5 godziny, więc autostop znów wyszedł nam na dobre!

Chciałabym teraz zacytować fragmenty książki Słodki jak miód, kwaśny jak cytryny na temat Palermo, żeby może chociaż odrobinę, przybliżyć w ten sposób wyobrażenie o sycylijskiej stolicy:
"Pomimo, iż kilka następnych dni spędziłem, spacerując po Palermo, trudno mi było dojść z tym miastem do ładu. Nie byłem pierwszym, który miał takie odczucia. Kiedy Goethe odwiedził Palermo w 1787 roku, z typową dla niego, wolną od uprzedzeń przenikliwością zauważył w dzienniku z podróży, że: zawarcie bliższej znajomości z miastem jest łatwe (...) i trudne zarazem. Dla niego problem miał charakter fizyczny: Łatwe, bo ogólne założenie jest proste. Milowej długości ulica biegnie od górnej bramy miejskiej, od morza do gór. Ulicę tę, mniej więcej w połowie, przecina druga ulica. Wszystko, co mieści się wzdłuż tych dwóch linii, można odnaleźć bez trudu. Ale w środku miasta człowiek obcy gubi się i po tym labiryncie można poruszać się tylko z przewodnikiem. Te stwierdzenia zasadniczo nadal zachowują aktualność, jednak mój kłopot polegał na czymś innym. Tym, co mi umykało, była zasadnicza tożsamość miasta i jego charakter. Palermo nie miało centrum ani fizycznego, ani metafizycznego"

nasza trasa: Mesyna - Palermo 230 km na stopa
 Polecam sycylijskie brzmienia, by jeszcze bardziej wczuć się w klimat :)
"W jakimś sensie zawsze było to miejsce  odseparowane od reszty Sycylii, niezależne, olśniewające, otoczone pierścieniem gór, bogate, kosmopolityczne i samowystarczalne. Miałem poczucie, że o ile reszta Sycylii spogląda na Palermo, o tyle Palermo tak naprawdę spogląda tylko na siebie (...)"
Widok z dachu jednego z centrów handlowych - jak ja to uwielbiam!
Człowiek idzie skorzystać z toalety i nagle odkrywa wspaniały punkt widokowy :)
"Palermo, przy całej swej niezależności i samowystarczalności, jest tak niejednorodne, jak tylko może być miasto: jasne, cieniste, odnowione, murszejące, podrobione, autentyczne, zabytkowe, współczesne, arabskie, normańskie, barokowe, tanie, drogie, głośne, ciche, uporządkowane, chaotyczne, wznoszące się, opadające. Długie, proste i szerokie nowoczesne arterie połączone są węzłami krętych uliczek, pozaginanych jedna wokół drugiej i przybranych malutkimi warsztatami - krawców, fryzjerów, metaloplastyków, paninerii, stolarzy artystycznych, sztukatorów (...)"
"Jest to starożytne i wytworne miasto, wspaniałe, zabytkowe i urzekające swym pięknem pisał w XII wieku arabski uczony i podróżnik Ibn Dżubajr, a jego pogląd przetrwał jeszcze do lat czterdziestych. Nawet teraz w morzu architektonicznych odpadów pozostało dosyć gotycko-romańsko-arabsko-barokowo-secesyjnych pozostałości, by na nowo rozniecić iskierkę dawnego uroku, zamożności i kultury. Nie wystarczyły one jednak, żeby miasto oparło się barbarzyństwu lat powojennych, żeby dało odpór filisterstwu nieuczciwych polityków i bezczelnemu wyrachowaniu mafii" - Matthew Fort (wszystkie powyższe cytaty).
Dotarliśmy do Palermo około 14-tej, mieliśmy zatem wciąż sporo czasu do spotkania z moją Rodzinką. Lądowali dopiero po 17-tej. Zaczęliśmy więc eksplorować Palermo.
Wszędzie czuło się świąteczny nastrój!
Fontanna Wstydu z XVI wieku na Piazza Pretoria
W przeszłości, nagość figur krępowała ponoć co bardziej pruderyjnych mieszkańców Palermo ;)
I Quatro Canti - czyli tak zwane Cztery Rogi - plac ten można uznać za pępek miasta :) To ruchliwe skrzyżowanie głównych ulic: Vittorio Emanuele oraz Via Maqueda. To tutaj, w pobliżu, znajdował się nasz hostel na najbliższą noc :) Wbrew pozorom, tani jak barszcz, w dodatku kameralny i sympatyczny.
W Palermo wiele kamienic może poszczycić się takimi urokliwymi patiami.
Wieczór w Palermo - świątecznie przystrojony Teatro Massimo.
To tutaj na schodach, w zamachu na swego ojca, została postrzelona Mary Corleone,
w ostatniej części filmu Ojciec Chrzestny.
Następnego dnia, już wszyscy razem z moją Rodzinką, wybraliśmy się na wspólny spacer po mieście :) Po lewej kościół Santa Maria dell'Ammiraglio, po prawej zaś San Cataldo z czerwonymi kopułami.
normańskie zdobienia wieży
Ballaro - najstarsze targowisko z artykułami spożywczymi
Historyczne bazary, w Palermo znajdują się aż cztery takie miejsca. Jak podaje mój przewodnik:" Do dziś nie straciły specyficznego czaru arabskich suków. Na ich atmosferę składa się prowizoryczność straganów, bogactwo produktów, intensywność zapachów połączona latem z niemiłosiernym upałem, oryginalny sposób pakowania produktów (w rożki skręcane z szarego papieru lub gazet) i bezceremonialność sprzedawców"
Świeże, dopiero co złowione owoce morza
 Ballaro bardzo często odwiedzany jest  przez mieszkańców Palermo podczas powrotu z pracy.
Można tu bowiem kupić świeże ryby lub ugotowane warzywa - od razu gotowe do przyrządzenia obiadu.
barwna barokowa kopuła
kościół San Giovanni degli Eremiti - kolejny raz arabskie wpływy -
chrześcijańska budowla zwieńczona została czerwonymi egzotycznymi kopułkami
 Porta Nuova, czyli nowa brama na końcu Corso Vittorio Emanuele - od strony gór.
Idąc tą ulicą cały czas prosto, a idzie się naprawdę długo, dochodzi się do morza i Porta Felice.
Pałac Królewski, zwany też Palazzo dei Normani został wzniesiony na ruinach dawnej twierdzy. Od XII wieku rezydował tu normandzki sąd. Dziś zaś jest on miejscem obradowań Region. Rady Sycylijskiej.
Park w pobliżu królewskiego Pałacu Normanów
Katedra - niemal znak rozpoznawczy Palermo, powstała w XII wieku. W czasach arabskich zamieniona została na meczet, następnie Normanowie przywrócili ją do kultu chrześcijańskiego.
spacer po porcie
 rodzinne pamiątkowe :)
w tle statek pasażerki a za nim Monte Pellegrino
przechadzka wzdłuż wybrzeża
Czas na posiłek - w lokalnej, pełnej tubylców knajpce. Kiedy widać, że w lokalu, bądź przy straganie ustawia się długa kolejka, to znaczy, że dają dobrze zjeść :) I my się ustawiliśmy! Zamówiliśmy to co inni, po bułce z wędzoną makrelą i smażonym bakłażanem - rewelacja! Żeby u nas takie fastfoody sprzedawali!
Na sam koniec naszej eksploracji, udaliśmy się do Muzeum Marionetek, z których to słynie Palermo :) Jak pisałam już wcześniej, w poście poświęconym sycylijskim zabytkom UNESCO, także i spektakle marionetek od kilku lat widnieją na liście niematerialnego dziedzictwa kulturowego. Generalnie nie przepadam za muzeami ale to było coś innego, coś nowego!
W muzeum tym podziwiać można marionetki z różnych regionów świata: Europy, Azji i Afryki. Można również dowiedzieć się wiele o historii tych niecodziennych spektakli oraz tworzeniu marionetek.
Niektóre z nich osiągają spore rozmiary.
Każda jest inna, każda też ma swój niepowtarzalny charakter.
Przedstawienia odbywają się do dziś.
W Palermo znajduje się kilka miejsc, gdzie można je obejrzeć.
chińskie marionetki
włoskie marionetki
afrykańskie marionetki
Spektakle często odwołują się do walk średniowiecznych rycerzy, ich cnót i odwagi :)
Marionetkowa dama
rycerze
i sala pełna oryginalnych marionetek
Flip i Flap :)
Marionetki z Tajlandii
marionetkowy przestępca ;)

Na koniec zajrzeliśmy do ogrodu botanicznego, gdzie rosną olbrzymie figowce i ruszyliśmy do samochodu (wypożyczonego). Wieczorem byliśmy już w Mesynie :) Przeczytałam gdzieś, że Palermo jest piękne w sposób nieoczywisty. To prawda, każdy sam musi odnaleźć jego uroki. Nam się udało :)

Komentarze

  1. Wspólnie z babcią jesteśmy pod urokiem tego posta,przeżywamy na nowo tamte chwile i żałujemy,że tak szybko minęły..Wybrałaś fajne zdjęcia,które świetnie oddają urok tego niesamowitego miasta. Zaraz obejrzymy zdjęcia babci z 1971 roku...Miejsca te same,ale technika wykonania jakby z mezozoiku :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Spodobał Ci się ten post? Bardzo ucieszy mnie Twój komentarz :)

Daria Staśkiewicz