Sycylijczycy

Głośni, krzykliwi, ekspresyjni, czy wyluzowani i flegmatyczni? Tak naprawdę to mają w sobie wszystkiego po trochu! Po pięciu miesiącach życia wśród tego sympatycznego narodu, postanowiłam wreszcie napisać o nim coś więcej. Muszę przyznać, że przeraża mnie odrobinę powrót do kraju, gdzie ludzie zbyt często bywają skwaśniali, marudni, zamknięci w sobie czy negatywnie nastawieni do życia. Chwilami mam wrażenie, że Sycylijczycy są zupełnie innymi istotami... Może to uzdrawiający wpływ słońca? Nie zdziwiłabym się wcale. W końcu słońce wpływa na nasz nastrój, daje kopa energii do działania, sprawia, że chce się żyć i dzielić tym życiem z innymi! A jeśli to nie pomaga, zawsze pozostaje kuchnia, która w życiu mieszkańców wyspy odgrywa ogromną rolę, jest "historią na talerzu". Masz gorszy humor? Zjedz coś dobrego, to Ci przejdzie. Albo napij się kawy! ;)

przygotowania do połowu ryb

SYCYLIJCZYCY, no jacy ONI są?!

1. Dumni. Uwielbiają, kiedy chwali się ich ukochaną wyspę - ich ląd, ich dom, ich ojczyznę. Niemal mruczą z zadowolenia, kiedy słyszą, ile miejsc na Sycylii odwiedziliśmy i jak nam się podobały ;) Są świadomi swojej kultury i historii, darzą szacunkiem i kochają wszystko co sycylijskie.

szyld w Marzamemi

2.  Lokalni patrioci. Spytaj Mesyńczyka, jakie miasto najpiękniejsze jest na wyspie, ogromne szanse, iż odpowie Mesyna. Zapytaj Katańczyka, a dowiesz się, że Katania. Pewna pani, u której nocowaliśmy na Couchsurfingu, niemal nigdy nie opuściła swojego miasta i okolic, "jakoś tak brakowało okazji". Za to z wielką radością obwiozła nas samochodem i poopowiadała o terenach, które zna i kocha. Gdzie spędziła dzieciństwo, a teraz mieszka z mężem.

sprzedawca ryb

Podstawowa zasada: Sycylijczycy nie są Włochami!!! Denerwują się, gdy ktoś ich tak nazywa. Mają swój odrębny język, swoją historię, swoją kuchnię, swoje zwyczaje. Sycylia to ich tożsamość.

3. Lubią dobrze zjeść i potrafią gotować! Pora PRANZO (obiadu) którego czas zaczyna się około 13:00 i daje początek sjeście, trwającej aż do około 17:00 jest niemal świętością. Bywa doskonałym motywem dla przesunięcia w czasie egzaminu, no przecież "profesor musi najpierw coś zjeść, wróćcie za 2 godziny" (zdarzyło się tak naszym znajomym). Z kolei, na nasz ostatni egzamin czekaliśmy od rana aż 4 godziny. Przepytywanie studentów wlokło się niemiłosiernie. Kiedy jednak zaczęła zbliżać się godzina 13:00, profesor, zmotywowany wizją niedalekiego posiłku, wystartował jak z torpedy i przepytał wszystkich w formie "super przyspieszonej" tak, by wyrobić się do obiadu ;)

na targu w Katanii

 4. Ciekawscy. Myślę zresztą, iż był to jeden z głównych powodów, dla których tak chętnie zabierali nas autostopem. Sycylijczycy są żądni wiedzy, a my byliśmy niekiedy ich łącznikiem ze światem, informacją z pierwszej ręki. Chcieli wiedzieć wszystko: Z jakich powodów tu jesteśmy? Czy Sycylia nam się podoba (patrz pkt. 1)? Gdzie podoba się nam najbardziej (patrz pkt. 2)? Czy smakuje nam tutejsza kuchnia (patrz pkt. 3)? Dlaczego podróżujemy tak, a nie inaczej? Czy byliśmy na Etnie? Jak wygląda sytuacja ekonomiczna w Polsce? Czy łatwo dostać pracę? Co chcemy robić po studiach? 

na targu rybnym w Trapani

 5. Towarzyskie Gaduły (z czym zresztą wiąże się pkt. 4). Ta cecha szczególnie nam odpowiadała, gdyż i my lubiliśmy sobie z nimi pogadać :) Dzięki naszym wyprawom, poznaliśmy przemiłych, otwartych i pomocnych ludzi. Dowiedzieliśmy się całej masy ciekawostek na temat Sycylii, życia mieszkańców, kapryśnej Etny, mafii i innych spraw. Też zatem mieliśmy zawsze informacje z pierwszej ręki. Nieraz nadkładano dla nas drogi, byle tylko móc dłużej sobie pogadać :) Ostatnio pewien sympatyczny pan przewiózł nas dodatkowe 100 km, gdyż chciał sobie spędzić z nami więcej czasu, a jeszcze po drodze zabrał nas wszystkich na kawę :) W trakcie wyprawy na zachód, jechaliśmy z pewnym śpiewakiem, który przewiózł nas dodatkowe 20 km, gdyż chciał strasznie dla nas pośpiewać. Nieraz rozdawano nam swoje numery telefonów i proszono, by zadzwonić, gdy "będziemy czegoś potrzebowali". Nieraz zabierano nas do samochodu, w którym teoretycznie brakowało już miejsc. W praktyce słyszeliśmy jedynie "To Sycylia, można można" ;) Czasem  miałam wrażenie, że wszyscy chcą się nami zaopiekować, pomóc choćby odrobinę...

z kierowcą Mario

6. Bez Espresso i fajek ani rusz! Te dwie rzeczy wydają się niezbędne w życiu Sycylijczyków! Włochów zresztą też. Nad ranem (a w weekendy całe przedpołudnia), w porze COLAZIONE (śniadania) bary i kawiarnie przepełnione są ludźmi. Mało kto jada coś w domu, a już nikt nie praktykuje "słonych" śniadań. Do kawy oczywiście ploteczki w dobrym towarzystwie (na to zawsze jest czas!), cornetto (słodki rogalik z nadzieniem) i papierosy. Ale nie tylko kawa na śniadanie! Większość ludzi pije tu po kilka espresso dziennie. Palą papierosy w zasadzie wszyscy. Nie wiem, ile pieniędzy oni na to przeznaczają miesięcznie, ale trzeba przyznać, że kawa w barze jest tania, w porównaniu z Polską. Istnieje nawet niepisane prawo, które mówi, jakiej kwoty nie powinna przekraczać np. espresso do 1 euro, cappuccino do 1,5 euro. Jak ja będę za tym tęsknić!

w barze w Trapani
kawa

7. Licencja na Temperament. Wrodzona namiętność, szczere okazywanie uczuć, gestykulacja. Okazują je wszędzie! Szczególnie jednak na ulicy, podczas jazdy samochodem. Klaksonów używają regularnie. By podkreślić swoją obecność, by kogoś opierniczyć, by kogoś pozdrowić ;) Są niecierpliwi, stojąc w korkach wyzywają się i krzyczą :) Parkują tragicznie, byle gdzie - ciężko tu spacerować, zastawionymi do bólu chodnikami. Większość aut w mieście jest poobijana, porysowana, z wygiętymi lusterkami czy zderzakami...Co mi się jednak podoba, mało komu to przeszkadza. Nikt nie płacze tu nad rysą na samochodzie, jakby nie było lepszych powodów do zmartwień. Kiedyś, jadąc autostopem, byliśmy świadkami dwóch bezpośrednich "otarć". Nasz kierowca dwa razy w ciągu pięciu minut zahaczył lusterkiem o zaparkowane samochody i nawet się nie zatrzymał. To normalne. Piesi z kolei bez stresu przechodzą na czerwonym, oczywiście na własną odpowiedzialność. Policja nie wlepia za to mandatów, musiałaby bowiem obdarować nimi wszystkich, a na to nikt przecież nie ma czasu!

Ta noc jest jeszcze nasza!
Kłódka zakochanych w Taorminie

8. Gościnność w każdym calu. Okazywali ją nam na wiele różnych sposobów. Od życzliwości i hojności w czasie pobytów na Couchsurfingu, poprzez wszystkie (a było ich mnóstwo!!!) podwózki autostopem, aż do zwykłych uprzejmości na ulicy, w sklepie, na uniwersytecie, czy też ze strony wszystkich osób z mesyńskiego ESN'u (Erasmus Student Network). Od początku do końca czuliśmy, że ktoś się o nas troszczy! :)

z naszym sycylijskim Gospodarzem Fabio

9. Rodzinni. Rodzina to świętość! Spotkania familijne, wspólne posiłki, wyjścia do restauracji całą gromadą, pogaduchy czy kłótnie. To kolejny filar życia tych Wyspiarzy! Z rodziną spotyka się tu nie tylko od święta, z rodziną spożywa się niedzielne obiady (w niedziele na ulicach jest spokojnie i cicho;)), o rodzinie opowiada się innym, rodziną, a zwłaszcza studiującymi w Mediolanie dziećmi czy wnukami można się pochwalić autostopowiczom z zagranicy ;) Sycylijczycy, nawet w Sylwestra najpierw jedzą posiłek z rodziną, a dopiero potem ruszają balować z przyjaciółmi ;)

kadr z filmu "Ojciec Chrzestny", fot. z Internetu

10. Tradycjonaliści. Wszystkie święta, obrzędy i tradycje są tu szanowane i pielęgnowane. Widać to na każdym kroku. Chyba każde miasteczko ma jakąś lokalną festę, ukoronowaną barwnymi pochodami, strojami, czy śpiewami. Już samo przywiązanie Sycylijczyków do organizowania np. żywych szopek (Presepe Vivente), pokazuje na ile wysiłku i zaangażowania stać mieszkańców jednej górskiej wioseczki, by wspólnie stworzyć coś magicznego. By tylko móc podtrzymać ceremoniały i zwyczaje, związane ze świąteczną atmosferą. A co najlepsze, nie jest to wszystko w żaden sposób wymuszone. Oni się przy tym świetnie bawią i lubią być podziwiani! A żywa szopka to tylko jeden z wielu przykładów. Od dłuższego czasu trwają huczne przygotowania do karnawału w Acireale...


lokalne produkty
muzykant z Marsali

"My, Sycylijczycy, przywykliśmy od dawien dawna do hegemonii władców, którzy byli innego niż my wyznania, nie rozumieli naszego języka; przywykliśmy dzielić włos na cztery części. Gdybyśmy przyjęli inną postawę, nie byłoby dla nas ratunku wobec bizantyjskich poborców, berberyjskich emirów, wicekrólów hiszpańskich. To musiało wyryć swoje piętno i tacy już jesteśmy. (...) Chcę powiedzieć panu w tej chwili coś, co zrozumie pan dopiero po rocznym pobycie wśród nas. Na Sycylii nie ma znaczenia, czy robi się źle, czy dobrze: grzech, którego my, Sycylijczycy, nie wybaczamy nigdy, to po prostu to, że się w ogóle coś robi. Jesteśmy starzy, panie Chevalley, bardzo starzy. Co najmniej od dwudziestu pięciu wieków nosimy na barkach ciężar obcych nam cywilizacji. Wszystkie one pochodziły z zewnątrz, żadna nie była przez nas poczęta, żadnej nie daliśmy własnej nazwy; jesteśmy biali jak pan, jak królowa angielska, a jednak od dwóch tysięcy pięciuset lat jesteśmy kolonią. Nie mówię tego po to, żeby się skarżyć, to nasza wina."
Giuseppe Tomasi di Lampedusa

Jak każdy naród, Sycylijczycy mają też swoje wady jak np. bywają bierni, ignoranccy, aroganccy czy zachłanni. Niekiedy zachowują się bardzo na pokaz. Nie będę się jednak zbytnio o tym rozpisywać. Czytałam w Internecie bardzo dużo negatywnych opinii o Sycylijczykach. Nie mogę się jednak osobiście z nimi zgodzić. Na co dzień nie spotykały nas z ich strony żadne przykrości, gburowatość czy agresja. Jasne, czasem pojawił się ktoś niemiły, ale skoro żadne konkretne przykłady, nie przychodzą mi do głowy, musiało być takich sytuacji niewiele. Mieszkańców wyspy wspominać będziemy ciepło, z nutką refleksji  i z uśmiechem na ustach :) Z tęsknotą pewnie również...

Komentarze

  1. I really like the way how you write (even I'm not able to get everything :)) and this idea, to collect the most important characteristics, was very very great and the result also!
    I absolutely can imagine you as a guide book author! You should think about this seriously! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thanks Anna, you are so nice! :) You motivate me! I will think about writing book one day cause it's not a bad idea ;) I also hope we will meet soon in one charming scenery! Miss you :*

      Usuń
  2. No tak,przecież ta wredna baba(wiesz o kim piszę:))była przecież z Kalabrii ,cha,cha. Fajnie to wszystko opisałaś,szczególnie punkt dot.traficu jest mi bliski. Pamiętam,że babcię sadzaliśmy na tylnim siedzeniu,żeby ciśnienie jej nie skoczyło gdy cudowni Sycylijczycy w swych cudownych poobijanych maszynach robili na jezdni co chcieli :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Az chcialoby sie tam pojechac:) a nie wiessz jakie maja ceny papieroskow?;D moze kiedys sie uda:) a poki co wracajcie, bo w Szczecinie wiosna pelna para:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że się uda :) nie mam pojęcia, bo na szczęście nie palę ale pewnie standardowo ;P

      Usuń
  4. Kurczę Daria,powinnam zamieszkać na Sycylii! :D Nie dziwę się, że nie macie ochoty wracać, a pamiętam jak niedawno martwiłaś się rozstaniem z bliskimi, nie było chyba tak źle!:) Gratuluję wspaniałych wspomnień i życzę dużo wspólnych wyprawach, buziaki dla Was prosto z Poznania, Hrehor:))

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie że post się podoba, bardzo mnie to cieszy! :) To był już chyba ostatni z serii sycylijskiej. Niestety. Tymczasem dziękuję za miłe komentarze i pozdrawiam Wszystkich z Mesyny! :) A w niedzielę powrót...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dopiero w ndz, kto jak kto,ale Wy potraficie łapać każdą chwilę!:) Hrehorr

      Usuń
  6. Hi Daria!
    It's Heidi the girl from the Calton Hill, Edinburgh. I see your blog is very interesting and comprehensive. :) My email is heidituuliakyro@gmail.com if you ever want to have a contact.
    xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hi Heidi! I'm very happy you wrote to me! I was waiting;) It's really nice to hear that you like my travel blog :) I hope we can be in touch:) Where are you now? Already at home? Maybe we will meet one day on the way...;) Regards from me and Maciek!

      Usuń

Prześlij komentarz

Spodobał Ci się ten post? Bardzo ucieszy mnie Twój komentarz :)

Daria Staśkiewicz