Wśród jezior Killarney

Czasem wystarczy, że zaświeci słońce a człowiek czuje się szczęśliwy. Ciepłe światło, które napawa optymizmem, śpiew ptaków, zapachy kwitnących kwiatów i krzewów, szum wody... Wiosna. Tego wszystkiego, doświadczyliśmy niedawno w kolejny parku narodowym Irlandii. Park Killarney przypominał nam trochę nasze polskie Mazury. Na jego obszarze znajdują się trzy główne jeziora oraz sporo mniejszych. Spacerując groblą (a tak naprawdę niewielkim półwyspem) pomiędzy jeziorem niższym Lough Leane a środkowym Muckross, udało nam się wypatrzeć jelenia! Pięknego, szlachetnego jelenia, który to wraz z krewnymi zamieszkuje ten prastary las (kiedyś większa część wyspy była nim porośnięta, zaś irlandzcy królowie i hrabiowie polowali w puszczy na zwierzynę). Udaliśmy się z Maćkiem na przechadzkę wśród jezior (w tym czasie rodzinka zwiedzała rezydencję Muckross). Zrobiliśmy dość dużą pętlę, lecz niestety nie dotarliśmy do "miejsca spotkania wód", za mało czasu. Oto jak pięknie i dziko było! Myślę, że następnym razem wybierzemy się w tamte strony z namiotem i objedziemy cały Pierścień Kerry (Ring of Kerry);)

Jezioro Lough Leane w pobliżu Zamku Ross
wszechobecne ptactwo
Jezioro Muckross - tutaj zaczniemy naszą 2-godzinną wędrówkę
Zwiadowca;)
Niesamowite runo prastarego lasu, który to w 1981r został uznany za rezerwat biosfery UNESCO.
Tutejszy las cisowy znany także jako Reenadinna Wood (62 akry), jest jednym z 3 najrzadszych ('czystych' lasów cisowych) w Europie! Co więcej, to największy tego typu las na wyspach!
bluszcz oraz mech porastały tam całe podłoże
Majowy spacer w sielankowej krainie:)
Jedno z mniejszych jeziorek a w tle góra, która towarzyszyła nam przez większość wędrówki.
sędziwe drzewa
Podobnie jak na Mazurach!
torfowiska i mokradła
cała paleta zielonych odcieni:)
Park Killarney bardzo przypominał mi Polskę i chyba dlatego tak dobrze się tam czułam...
dziki rododendron
skradamy się...
wiosennie
wracając wzdłuż brzegu jeziora środkowego...
18-metrowy wodospad Torc
Punkt widokowy Ladies View na krajobraz polodowcowy:) 
Nazwę tę, która zresztą bardzo mi się spodobała, nadano po odwiedzinach Królowej Wiktorii w tych stronach w roku 1861. Podobno wszystkie damy dworu królowej, w śmiały sposób wyraziły wówczas swój zachwyt nad scenerią;) Wyobrażam sobie, ile musiało być pisków, ochów i achów, kiedy orszak przystanął w tym właśnie miejscu - sama westchnęłam;)
panorama
Nasz kolejny przystanek - Moll's Gap
Oraz widok na łańcuch górski Macgillycuddy's Reeks. Na ich najwyższy szczyt, który jest jednocześnie najwyższym szczytem Irlandii (1039 m), zamierzamy się pewnego dnia wspiąć:)

Komentarze

  1. Ten prastary las przypominał mi Narnię.Gdyby tylko komputerowo zamienić kolor zielony na biały...ale po co:)
    I tak było baśniowo,tajemniczo,magicznie...Brakowało jedynie Lepricona skradającego się za pniakami-przebiłby tego jelenia:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Spodobał Ci się ten post? Bardzo ucieszy mnie Twój komentarz :)

Daria Staśkiewicz