Rozbuchany Bangkok

Z uwagi na niski koszt połączeń lotniczych Europy z Bangkokiem, naszą barwną podróż po Azji Południowo-Wschodniej rozpoczęliśmy właśnie od stolicy Tajlandii. To świetna baza wypadowa i jednocześnie największy węzeł komunikacyjny w regionie. Choć z początku Bangkok nie był dla nas przystankiem priorytetowym, szybko porwał nas w swój wir, a później przyciągał jak magnes. To chyba jedyne wielkie miasto, które nie przytłoczyło nas, gdyż emanuje sielskością! Z radością do niego wracaliśmy (spędziliśmy tam w sumie 5 dni podczas 3 krótkich pobytów). Już przy pierwszym powrocie, czuliśmy się w Bangkoku jak u siebie. BANGKOK - jaki on jest?!



Miasto, które żyje własnym życiem, niemal w oderwaniu od reszty kraju.  Bangkok. Wielki moloch z ludnością liczącą 10 milionów osób (to przecież 1/4 populacji Polski). Młoda stolica (od XVIII w), w której nowoczesność przeplata się z biedą. Miasto, w którym zwykli ludzie pracują często przez wiele godzin, po siedem dni w tygodniu (rozkładają się ze swoimi biznesami nad ranem i harują do późnego wieczora). Miasto, którego nazwa w Języku Tajskim jest najdłuższą na świecie (ma 64 sylaby). Miasto przepięknych buddyjskich świątyń. Miasto imprez i rozrywki. Miasto hippisów i backpackerów. Miasto narkotyków, seksu, i rozpusty. Miasto bez zahamowań. Miasto chaosu. Miasto uśmiechniętych i pracowitych ludzi. Miasto smakowitej kuchni ulicznej. Miasto wielokulturowe. Miasto niezwykle szybko się rozwijające. Miasto slumsów i wieżowców. Miasto wielu kontrastów.

Pierwszy poranek. Widok z naszego hostelu Sweety Guest House - dobra opcja, jeśli nie macie zbyt dużych wymagań (proste pokoje z łóżkiem i  wiatrakiem, łazienki wspólne na piętrze) blisko Khao San Road ale w nocy cicho, cena ok 260 batów=7 euro za noc za dwójkę.
Khao San Road - enklawa turystów i hippisów
Khao San Road
czekając na tramwaj wodny
płynąc rzeką Menam
Nasz spacer rozpoczynamy od Chinatown
 tutaj już inna architektura i dużo węższe uliczki
 tajskie akcenty
Tego zapachu nie sposób było zignorować!
...na śniadanie zupka z nudlami (to się już potem stało tradycją;))
Brama do Chinatown
W świątyni złotego Buddy (Wat Traimit). Uważany za największy złoty posąg Buddy na świecie! Waży aż 5,5 tony a jego wartość oscyluje się na ponad pół miliarda złotych.
Widok z tarasu świątyni na zakorkowaną ulicę Yaowarat;)
Uliczne garkuchnie, czyli jeden z powodów, dla którego warto odwiedzić Bangkok!
Niewiarygodny splot kabli;)
Włóczymy się po mieście i docieramy do pięknej, mniej popularnej świątyni - Wat Chakrawat
Wyróżniała się kolorystyką. Na dziedzińcu panował spokój, prócz nas nie było żadnych turystów. Nagle, z sąsiedniego budynku usłyszeliśmy charakterystyczny dźwięk...
Okazało się, że to mnisi recytowali mantry... Usiedliśmy tuż za nimi i wczuliśmy się w duchową atmosferę. Możecie nie wierzyć, ale na chwilę odleciałam myślami gdzieś daleko!
słuchając buddyjskich mantr
przed świątynią Wat Chakrawat
Następnie udaliśmy się na Złotą Górę do Świątyni Wat Saket. Chcieliśmy zobaczyć nocną panoramę Bangkoku z jakiegoś punktu widokowego. Niestety, przyszliśmy trochę za późno i pocałowaliśmy klamkę. Mnisi nie chcieli nas wpuścić i prosili, by wrócić rano;)
Mnisi na krętych schodach Świątyni Wat Saket (klimatycznie tam było wieczorem!)
Następnego dnia znów ruszyliśmy w miasto (w tle pomnik demokracji).
Ulice tajskiej stolicy przyozdobione są w wielu miejscach wizerunkami ukochanego króla:)
Wróciliśmy na Złotą Górę i nie pożałowaliśmy! To jedna z bardziej okazałych świątyń z niesamowitą panoramą tajskiej stolicy.
Bangkok i jego morze wieżowców na horyzoncie. Ich ilość nas zaszokowała!
 Humory dopisują - nastroje wakacyjne!:)
wnętrze świątyni
Złota czedi (stupa) zwieńczająca dach świątyni Wat Saket
ciesząc się widokami
Choć na pierwszy rzut oka kiczowata i tandetna, doskonale komponuje się z egzotyczną roślinnością!  Wielobarwna architektura buddyjska skradła moje serce!
jadąc tuk-tukiem przez Bangkok
Makieta świątyni Wat Pho (leżącego Buddy). Była rozbudowywana przez kolejnych władców na przestrzeni lat i obecnie jej powierzchnia to aż 80 tys. metrów kwadratowych. Ufundował ją król, jeszcze zanim Bangkok zyskał miano stolicy Tajlandii.
Co ciekawe, jego posąg został dodany dopiero w XIX wieku przez króla Ramę III. Leżący Budda ma aż 45m długości! Na jego widok aż chce się powiedzieć "ooooo kurczę";)
Przechadzając się po kompleksie Wat Pho
To jedna z najstarszych i największych świątyń w mieście, zbudowana z wielkim rozmachem! To także jedna z trzech, którą wspominam najlepiej! Naprawdę zrobiła na mnie wrażenie! (Dużo większe, niż wielki pałac królewski i świątynia szmaragdowego Buddy). Polecam!
Zgłębiamy tajniki buddyzmu
Choć spacerowanie po świątyniach, może niektórym wydać się monotonne, mi sprawiało wiele frajdy. Będąc w regionie, w którym panuje buddyzm, nie sposób zignorować tego ważnego składnika kultury Dalekiego Wschodu. Uwielbiałam ten niezwykły nastrój jaki w nich panował.
figura chińskiego strażnika, strzegącego świątyni
wszechobecni mnisi
Czerwone lampiony, wywieszone z okazji chińskiego nowego roku
charakterystyczny, rdzawo-zielony dach spadzisty 
Wsiadamy w kolejkę miejską (na wysokich przęsłach) i ruszamy zobaczyć nowoczesną dzielnicę handlową (Siam) i biznesową (Silom)
 Manhattan Bangkoku
Przejażdżka kolejką (Sky Train) jest atrakcją samą w sobie!
 
Ostatniego dnia, już przed wyjazdem z Azji, mieliśmy dla siebie jeszcze cały dzień w Bangkoku. Wybraliśmy się m.in. do Pałacu królewskiego. Na jego terenie znajduje się także najświętsze sanktuarium  kraju - Wat Phra Kaew (świątynia szmaragdowego Buddy).
 Jedno z wielu malowideł ściennych (na ternie świątyni szmaragdowego Buddy)
 "Cudzoziemiec w tajskiej czapce" czyli hala Chakri Maha Prasat (połączenie stylu europejskiego i tajskiego). Budynek ten mieści historyczną kolekcję broni.
pawilony pałacowe
Wielki pałac stanowił rezydencję króla od XVIII- XX wieku
Dynastia Czakri. Obecny król jest dziewiątym Ramą z kolei. Ma 89 lat i czworo dzieci, w tym jednego syna - następce tronu.

Spodobał Ci się ten post? Polub nas na Facebooku i bądź na bieżąco!:) Niebawem ciąg dalszy!

Komentarze

  1. Wspaniałe zdjęcia! Widać,że robione z pasją..Niesamowita ta ichnia kultura,religia,inna pod każdym względem-kolory,ubiory,krajobrazy-tygiel doznań. Pozazdrościć,że mogliście tego zaznać i dotknąć kawałka tamtego nieba...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Mamo, mam ogromną nadzieję, że niedługo też się wybierzecie w tamte strony i zaznacie tych egzotycznych krajobrazów! To była podróż inna niż wszystkie...

      Usuń
  2. Nareszcie doczekaliśmy się fotorelacji z Waszej wspaniałej podróży!Dziękujemy za pierwszą część i czekamy na dalsze!
    P.S.Fotka "Manhattan Bangkoku"-na wystawę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochani moi, wyprawa życia! Przepiękne zdjęcia, na chwilę zapomniałam o szarej codzienności i przeniosłam się do kolorowej Tajlandii. Dziękuję :*
    Gorąco pozdrawiamy,
    Wajsik z Juniorkiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Masz rację Wajsiku, to była wyprawa życia... Krajobrazy, ludzie, smaki i to nieopisane poczucie wolności, które towarzyszyło mi przez całą podróż... Trzymam kciuki, żebyś też mogła wybrać się tam kiedyś z Juniorkiem! Buziaczki :*

      Usuń
  4. Wspaniała relacja,fajne dowcipne wstawki.Widoki i zabytki zachwycają. Żałuję,że w swoich wędrówkach po świecie nie dotarłam do Bangkoku. Tym bardziej ciesze się,że Wam się to udało. Tak pięknie potrafisz ubrać w słowa obrazy..Czekam na kolejne posty z Azji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Babciu! Już wyczekuję z niecierpliwością aż spotkamy się na zdjęcia i opowieści! Nowe posty będą już niedługo:) Ściskam i całuję!

      Usuń
  5. Swietny post, duzo ciekawych informacji o Bangkoku! Az mi sie przypomniala moja mala wyprawa na Bali... Az trudno uwierzyc, ze obie widzialysmy Azje. Z checia tam w przyszlosci wroce swoja droga. Zdjecia jak zwykle cudowne, ale wolalabym, zeby bylo wiecej Ciebie i Macka :) Buziaczki, Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki kochana moja!:) Ja też chwilami nie mogę w to uwierzyć a jednak, marzenia są po to, żeby je spełniać! A kiedy, jak nie teraz, gdy jesteśmy młode i pełne energii?;) Czekam na Twoje (dokładniejsze) opowieści z Bali (przy winku i przekąskach;)) jak spotkamy się w Szczecinie! Kto wie, może tak mnie zachęcisz, że następne bilety kupię do Indonezji!;) Buziaki!:*

      PS Nie chcę zamęczać ludzi naszymi "słitaśnymi" zdjęciami z wakacji:P Trzeba dozować;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Spodobał Ci się ten post? Bardzo ucieszy mnie Twój komentarz :)

Daria Staśkiewicz