Już dawno temu przekonaliśmy się, że nie ma nic lepszego w podróży niż spędzanie czasu z miejscowymi. A że odwiedzaliśmy moją przyjaciółkę z podstawówki, która od roku mieszka w Słowenii w ramach wolontariatu, nie mogliśmy chyba lepiej trafić. Spędziliśmy przeuroczy weekend w iście międzynarodowym gronie: Hiszpanka Sara, Niemko-Francuzka Kata, Amerykanin Owen, Hiszpan Andres, Francuz Mathieu, Ukrainka Vika oraz Słoweniec Matjaž (ten ostatni z miejsca stał się moim kulinarnym guru;)) No i my – trójka Polaków z Asią włącznie;) W ten oto sposób, z pozoru zwyczajny pobyt w niezwykłej Škofja Loce, stał się absolutnie nadzwyczajny!
Załapaliśmy się na festyn oldskulowych rowerzystów, zwiedzanie jaskini (którą podobno udostępnia się jedynie raz do roku), piknik z grillem nad przeraźliwie lodowatą rzeką, japoński koncert, alpejski zachód słońca oraz ognisko pod gwiazdami. A w niedzielę zabrali nas na wspaniałą wycieczkę nad polodowcowe jeziora (ale o tym następnym razem!:)). Dzięki ich fantazji i zaangażowaniu, nasza podróż nabrała całkiem innego wymiaru…
Nasza trasa: Lublana - Skofja Loka, ok 25km (pół godz.pociągiem)
Pierwszy poranek w Škofja Loka - robimy rekonesans!
Przypadkowo trafiliśmy na rowerowy oldskulowy festyn;) Ludzie poprzebierani w stroje z epoki, zespół przygrywający tyrolskie przyśpiewki i mnóstwo uśmiechu:)
Stylowa dama z równie stylowym rowerem
A do pary stylowy dżentelmen;) To nie rekwizyt, jeździł na nim!
Miasteczko Skofja Loka nie było nam znane, aż do momentu, gdy moje przyjaciółka z podstawówki udała się tam na roczny wolontariat. Na miejscu okazało się, że to perełka wśród słoweńskich miejscowości - otoczona wzgórzami, usytuowana nad meandrującym potokiem, ze swym maleńkich ryneczkiem i kolorowymi dwupiętrowymi kamieniczkami tworzy widok doprawdy sielski...
Tymczasem, zaraz po śniadaniu, miejscowy opiekun i koordynator wolontariuszy, zabiera nas wszystkich na eksplorację jaskini - nie mieliśmy żadnej w planach ale fakt faktem wstyd by było podczas pobytu w Słowenii chociaż jednej nie odwiedzić;) Po drodze mijamy zamek, który góruje na Skofja Loką
Ledwie opuszczamy mieścinę, a już jesteśmy na górskich łąkach
Widoki mnie absolutnie zwalały znów - chyba jednak góry kocham bardziej niż morze
Wróciłabym nawet zaraz!
Jaskinię Marijno Brezno ("Przepaść Mary" lub też "Wielki Gips") otwiera się podobno raz do roku - (ale fart!) - czyżby jednak szczęście po nadmorskich perypetiach zaczęło do nas wracać?. Był to jakby "jaskiniowy dzień otwarty", po wnętrzu (450m długości, 58 m głębokości) oprowadzało nas dwóch wyspecjalizowanych przewodników. Cała akcja iście dobrowolna, kto chciał mógł im na koniec do puszeczki coś wrzucić, oczywiście i my nie omieszkaliśmy, naprawdę miła niespodzianka, że coś takiego nam się przytrafiło:)
Wejście do jaskini. Trzeba przyznać, że takiej jeszcze nigdy nie byliśmy. Niektóre korytarze tak wąskie, że trzeba było kucać a raz się nawet czołgaliśmy - wyszliśmy brudni ale jakże zachwyceni! A sama jaskinia dzika, przestronna, tajemnicza - z największą wapienną komnatą w Europie!
Cała nasza ekipa
Cała nasza ekipa
Wracamy do miasteczka
Zasłużone lody a przy stoliku obok "wieczór kawalerski"
Ogromny drzewo, niczym wielki parasol daje cień gościom kawiarenki
Ogromny drzewo, niczym wielki parasol daje cień gościom kawiarenki
Mestni trg "Spacer wzdłuż tego placu to jakby podróż w przeszłość - niemal
wszystkie domy przetrwały do naszych czasów w formie niezmienionej od
kilku wieków.Wiele z nich zachowało liczne kamienne detale - gotyckie
lub renesansowe, a także pozostałości malowideł na fasadach, Dominuje
styl barokowy, w tym też stylu powstała statua NMP, ustawiona na placu w
1751r przez mieszczan jako wotum dziękczynne za uratowanie od zaraz..." Przewodnik Bezdroża Classic
Ciężko uwierzyć, ale w 1511r było tu tak silne trzęsienie ziemi, że niemal doszczętnie zniszczyło ówczesny gród, z zamku niemal nic nie zostało
Mijamy kapliczkę i wędrujemy dalej
Barwy Słowenii
Asia i Owen pokazują nam wszystkie miejscowe smaczki
Gdzie nie pójdziesz, już nie chce się iść dalej...
Gdzie nie pójdziesz, już nie chce się iść dalej...
Kościół na wzgórzu zostawiamy sobie na wieczór;)
Nie wiem co mieli na myśli architekci;)
Dachy wciąż kocham!
Pomalutku wracamy na główny plac - żeby zejść całą mieścinę potrzeba zaledwie godziny, a warto, oj warto tu przyjechać chociaż na pół dnia - istnieje ryzyko, że nie będziecie chcieli wyjechać!
Baśniowe zaułki
Dokładnie w tej kamieniczce - tuż po prawej, mieliśmy szczęście przez dni pomieszkać. To również była przyjemność sama w sobie, spać w sercu miasteczka!
Most Kapucynów
To nie koniec atrakcji - zostaliśmy zaproszeni na piknik nad rzeką:)
Późnym popołudniem idziemy z mężem na drugi spacer
Wspinamy się na wzgórze zwieńczone małym białym kościółkiem
Zasiadamy wygodnie - przed nami żywy górski spektakl
"Toast"
'Przyjaciele, obrodziło
młode wino, słodki sok,
Co nam życie wlewa w żyły,
rozjaśnia nam serce, wzrok.
Więc utopmy w nim kłopoty,
bo nadzieję budzi w lot!
Kto z nas pierwszy jest przy wenie
by nam Bracia toast wzniósł?
Niech Bóg chroni lud Słowenii
aby kwitł i aby rósł,
(...) Niech Bóg chroni Was Słowenki,
Śliczne kwiaty naszych gór,
Nie ma dziewcząt równie pięknych
pośród całej ziemi cór...'
Fragment wiersza France Preserena (słoweńskiego wieszcza o randze naszego Mickiewicza)
"Toast"
'Przyjaciele, obrodziło
młode wino, słodki sok,
Co nam życie wlewa w żyły,
rozjaśnia nam serce, wzrok.
Więc utopmy w nim kłopoty,
bo nadzieję budzi w lot!
Kto z nas pierwszy jest przy wenie
by nam Bracia toast wzniósł?
Niech Bóg chroni lud Słowenii
aby kwitł i aby rósł,
(...) Niech Bóg chroni Was Słowenki,
Śliczne kwiaty naszych gór,
Nie ma dziewcząt równie pięknych
pośród całej ziemi cór...'
Fragment wiersza France Preserena (słoweńskiego wieszcza o randze naszego Mickiewicza)
Ciekawostka - by dotrzeć do kościółka, trzeba przejść całą drogę krzyżową
Pozazdrościć balkonu z taką panoramą!
Na sam koniec tego super intensywnego dnia, wybieramy się w towarzystwie wolontariuszy na ognisko, które rozpalamy nad samą rzeką. Szum potoku, rozmowy o życiu i przyszłości, irlandzkie piosenki i wino pod gwiazdami - ukoronowanie dnia pełnego przygód:) A to wciąż nie koniec!
Spodobał Ci się ten post? Polub nas na Facebooku i bądź na bieżąco!:) Niebawem ciąg dalszy!
Wspaniały dzień,tyle wrażeń!Piękne miejsca,widoki i towarzystwo sympatyczne-żyć nie umierać! Intryguje mnie to wejście do jaskini,jaka skala?Przeciskaliście się na czworakach?Hej przygodo!
OdpowiedzUsuńNa kucaka, na czworakach, jak kto się zmieścił ;)
Usuń